Tak szybkiego tempa wzrostu produkcji energii, głównie w elektrowniach węglowych, nie mieliśmy w Polsce od 1955 roku. Jedną z przyczyn tego przyrostu jest najwyższe w historii zużycie energii elektrycznej w naszym kraju. Kolejnym powodem jest sprzedaż prądu w wysokości ponad 4 mln zł.
Biorąc po uwagę cały 2021 r. krajowe zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrosło o 5,7 pp. względem poprzedniego roku. Dominujący udział w produkcji energii w grudniu miały elektrownie na węgiel (76 proc.), w tym brunatny (28,3 proc.) i kamienny (47,7 proc.), przy czym węgiel brunatny zanotował wzrost o 3,8 pp., a kamienny spadek o 2,8 pp. Trzecim źródłem energii były elektrownie wiatrowe odpowiadające za 11,6 proc. (spadek o 0,2 pp., pomimo wzrostu generacji m/m o niemal 100 GWh).
Polskie Sieci Elektroenergetyczne podały wstępne dane za rok 2021. Wynika z nich, że wyprodukowaliśmy 173,6 TWh energii elektrycznej, zużywając tym samym 174,4 TWh. Obie te wartości są najwyższe w historii naszego kraju.
W stosunku do roku 2020, wzrost zapotrzebowania na energię wyniósł 5 %, natomiast to produkcja energii zwiększyła się aż o 14%. To największy roczny przyrost produkcji energii elektrycznej w Polsce od 1955 roku. Co prawda, w 2020 roku produkcja spadła o 4% przez lockdown, ale niższa baza tylko częściowo tłumaczy tą zmianę. Grudzień 2021 roku przyniósł w Polsce spektakularny wzrost zapotrzebowania na energię. Wynosił aż 16,2 TWh, porównując z listopadem zapotrzebowanie było równe 14,9 TWh.
Odwrócenie się relacji cen energii elektrycznej na giełdach europejskich było zasadniczym powodem tych zmian. Polska przez większą część roku 2020 miała najdroższą cenę hurtową prądu w całej Unii Europejskiej. Przełożyły się na to wysokie ceny do emisji CO2 przy równoczesnym spadku cen za surowce energetyczne, szczególnie gazu.
Jednakże, mroźnia i bezwietrzna zima odwróciła tę sytuację. Mniejsza ilość odnawialnej energii i z kolei zwiększone zapotrzebowanie na węgiel oraz gaz, podbiły ceny tych ostatnich. Potęgowała to również niepewność dotycząca zaopatrzenia Europy w błękitne paliwo. Wypełnienie magazynów gazu ziemnego np. w Niemczech czy Austrii, było znacznie niższe niż w ubiegłych latach a jednoczesny spadek dostępności elektrowni atomowych we Francji wywołał falę paniki. W efekcie ceny gazu poszybowały mocno w górę i osiągnęły najwyższy poziom w historii. Razem z nimi wystrzeliły ceny prądu w Zachodniej Europie.
Jesienią mieliśmy jeden z najtańszych rynków hurtowych w Unii Europejskiej. Niestety duża ilość eksportowanego prądu – głównie z elektrowni opalanych węglem kamiennym, spowodowała braki tegoż paliwa.
W rezultacie wiele bloków energetycznych w Polsce stoi lub pracuje tylko na połowie obrotów, w oczekiwaniu na zwiększenie się zapasów paliwa, a hurtowe ceny prądu znowu zaczęły się piąć do góry. Przełożyło się to na osłabienie eksportu energii elektrycznej i cały 2021 rok zakończyliśmy jako importer prądu netto na poziomie 1 TWh. W porównaniu z 2020 rokiem to jednak spadek aż o 12 TWh.
Z szacunków ekspertów wynika, że na handlu prądem, Polska zarobiła na czysto prawie 1 mld zł. Eksportowaliśmy za ponad 4 mld zł, natomiast importowaliśmy za ponad 3 mld. To pierwszy taki przypadek od wielu lat.
Ciekawy jest również fakt, iż popyt na większości rynków towarowych oraz realizacje inwestycji np. budowlanych w dalszym ciągu są na bardzo wysokim poziomie. Z kolei rosnące ceny energii elektrycznej w drugiej połowie roku, nie odbiły się jeszcze na zapotrzebowaniu. Tylko w grudniu zapotrzebowanie wzrosło o 6% w porównaniu z poprzednim rokiem. Agencja Rynku Energii podaje również, że zużycie za pierwsze trzy kwartały ubiegłego roku rosło we wszystkich grupach odbiorów. Od wielkiego przemysłu po galerie handlowe – oprócz gospodarstw domowych, gdzie od lat widać konsekwentny spadek zakupów energii elektrycznej.
Masz pytanie? Napisz do nas.